Szczegółowa historia SkiWelt
Współpraca kolei górskich jako globalny wzór do naśladowania
W 1977 r. rozpoczęła się bezprecedensowa historia sukcesu: w 1977 r. kolejki linowe sześciu wiosek między doliną Brixental a Wilder Kaiser połączyły siły: Narodził się SkiWelt Wilder Kaiser - Brixental. Leonhard z Going, Schorsch z Ellmau, Hansi z Scheffau, Toni z Hopfgarten, Herbert z Söll, Franz z Westendorf i Hans z Brixen opowiadają...
SkiWelt zawsze był projektem społecznym, założonym przez wizjonerów i regionalnych myślicieli, który zawsze działał jako siła napędowa dla całego regionu. Od 1977 r. same tylko koleje górskie SkiWelt zainwestowały w region ponad pół miliarda euro i stworzyły niezliczone miejsca pracy.
Jednak za odnoszącą sukcesy marką SkiWelt zawsze stali ludzie i współpraca między kolegami z SkiWelt na równych prawach. Osobiste zaangażowanie i dalekowzroczność wielu udziałowców, współpraca z właścicielami gruntów, właścicielami schronisk, profesjonalistami z branży turystycznej i wieloma oddanymi osobami zajęły centralne miejsce. Od pionierów w trudnych początkowych latach po około 500 oddanych pracowników dzisiaj, SkiWelt to udany wspólny projekt, który jest mocno zakorzeniony w regionie i stanowi ważną część tożsamości całego regionu. Oczywiście ostatecznie liczy się ekonomiczny sukces współpracy. Jednak bez wspólnoty i uścisku dłoni w rodzinie SkiWelt, osobistych kontaktów i wspólnego interesu w stawianiu siebie ponad innymi, SkiWelt z pewnością nie odniósłby takiego sukcesu jak obecnie.
Początek
W 1977 roku "Wilder Kaiser - Brixental ski area" został połączony wokół Hohe Salve i po raz pierwszy sprzedano karnety, które były ważne na korzystanie ze wszystkich wyciągów w miejscowościach Brixen, Ellmau, Going, Hopfgarten, Itter, Scheffau i Söll. W tamtym czasie był to świetny pomysł, ale bynajmniej nie oczywisty. Sukces ma wielu ojców, wymienienie ich wszystkich wykraczałoby poza ramy tego artykułu. Jednak z okazji 40. rocznicy dyrektorzy zarządzający kolejką górską i wyciągiem narciarskim Hochsöll, Walter Eisenmann, oraz dyrektor zarządzający kolejką górską Westendorf, Hansjörg Kogler, zaprosili pionierów z zaangażowanych wiosek na pouczającą i zabawną wycieczkę śladami wspomnień. Ich historie przenoszą nas do innych czasów - czasów odważnych początków, kiedy elektryczność i telefony były ledwo wyobrażalne w górach, a nowe ścieżki musiały być przełamywane dość niekonwencjonalnie brzmiącymi pomysłami. Czas, w którym wciąż panował spokój i cisza, ale który krył w sobie również wiele przygód.
Pierwsze wyciągi i współpraca
Johann "Hansi" Haselsberger z Scheffau, "właściwie" emeryt i nadal nominalnie w zarządzie Bergbahnen Scheffau i Brixen, pamięta, że w latach 40. XX wieku obszar Söll, Scheffau, Ellmau i Going wciąż pozostawał daleko w tyle za Wildschönau, Hopfgarten i Westendorf pod względem rozwoju sportów zimowych. Westendorf zbudował swój pierwszy wyciąg krzesełkowy, najdłuższy wyciąg narciarski w Austrii w tym czasie, w 1946 roku. Anton "Toni" Pletzer, założyciel tyrolskiej firmy rodzinnej "Pletzer Group" również wspomina: "W Hopfgarten sami zbudowali pierwszy wyciąg, używając koła cofania z pojazdu opancerzonego". W 1949 roku w Hopfgarten uruchomiono trzecią kolejkę linową w Tyrolu, najdłuższy wyciąg krzesełkowy w Europie o długości 2830 metrów.
Ellmau zbudowało wyciąg krzesełkowy w 1951 roku, a Söll pierwszy wyciąg orczykowy w 1959 roku. Georg "Schorsch" Winkler Sr, były kierownik kolei górskiej w Ellmau, pamięta pierwsze wyciągi orczykowe w Ellmau: "Wrzucałeś szylinga", po czym ruszał, a narciarze często byli unoszeni w powietrze za pomocą drążka, "Potem ktoś znowu wysiadał", śmieje się Schorsch. "W tamtych czasach nikt nie myślał, że na wyciągu można zarobić", mówi Hansi. "Budowano je wyłącznie jako infrastrukturę na rzecz turystyki i gastronomii.
Pierwszy wspólny karnet narciarski
Hansi wspomina pierwsze próby fuzji, na przykład w formie pierwszej ugody między Hopfgarten i Söll. Cechą charakterystyczną powstających kooperacji będzie zadziwiająca harmonia, co potwierdza były szef "Blattlhof" Leonhard Oberleitner z Going: "Od samego początku dobrze nam się współpracowało. Byliśmy szczęśliwi, że "Z'sammtoa" działa dalej" po tym, jak on i Schorsch z Ellmau nawiązali współpracę. Schorsch wspomina początki: "To był dla nas dość trudny czas, na początku lat 70. warunki śniegowe były złe i wszędzie brakowało pieniędzy". W Dzień Króla 1973 r. Hansi i Schorsch usiedli razem i "po pół piwa byliśmy już zgodni i zdecydowaliśmy, że od teraz będziemy używać nawzajem swoich karnetów w Ellmau i Scheffau", mówi Hansi, "to był właściwie punkt wyjścia dla idei Z'sammtoa".
Leonhard wyjaśnia: "Było nas trzech z Going i powiedzieliśmy sobie: teraz nie będziemy się wzajemnie kompensować, pozwolimy na to". I poszło tak dobrze, że Brixen i Söll również dołączyły, podczas gdy Westendorf musiał czekać dziesięć lat na akceptację, ponieważ reklamowany "połączony obszar narciarski" nie był gwarantowany bez połączenia wyciągowego. "W tamtych czasach dostarczaliśmy wielu ludzi, ale prawie nie mieliśmy pracowników", mówi Hansi, więc sami musieli pomóc. "Robiliśmy to z przyjemnością i bez żadnych zarobków". Toni pamięta również wysiłki na rzecz współpracy, kiedy szefowie stowarzyszenia turystycznego spotkali się w 1972 roku i powiedzieli: "Powinniśmy ściślej współpracować z obiema dolinami". Stworzyli więc projekt "Kaisertal-Brixental". Toni relacjonuje: "Wtedy Kufstein złożył pozew, twierdząc, że nie wolno nam używać terminu Kaisertal", a sąd orzekł na ich korzyść. Problem polegał na tym, że pionierzy wydrukowali już 200 000 broszur dotyczących tego obszaru. "Na zdjęciu za bramą Ellmau patrzyła na nas kobieta o stosunkowo dużym biuście", mówi Hansi, a wspomnienie to jest wciąż bardzo żywe w umysłach mężczyzn.
Lokalizacje SkiWelt
W sezonie 1973/74 obowiązują również bilety między Scheffau i Brixen, a dobra współpraca powoli się rozwija. "Zawsze dobrze sobie radziliśmy i było fajnie", mówi Schorsch. Wraz z zaangażowanymi właścicielami schronisk i menedżerami, których czasami od siebie pożyczają, zawsze jest się z czego pośmiać. "I to było oczywiście bardzo ważne, ponieważ wszystko inne nie było do śmiechu dla wszystkich zaangażowanych", bez gotówki w kieszeniach. "A potem nazwaliśmy się Wilder Kaiser-Brixental", mówi Toni. "Rozłożyliśmy mapę i wyznaczyliśmy granice miejsc, w których moglibyśmy budować wyciągi".
Większy obszar
W 1976 roku pojawiło się wielkie pytanie: "Dlaczego nie pojedziemy wszyscy razem?" - mówi Hansi. "Więc dodaliśmy Going i dolinę Brixental do Ellmau i Scheffau". Hopfgarten buduje dwuosobowy wyciąg krzesełkowy "Hohe Salve I" i dwa kolejne wyciągi w następnym roku. "Ponieważ w przeciwnym razie połączenie nie byłoby możliwe", mówi Toni, i że te budynki nie były oczywistością, ponieważ: "Wszyscy byliśmy biedni jak myszy kościelne. A jak zebraliśmy pieniądze, nie wiem do dziś".
To były trudne czasy, "oczywiście każdy musiał dbać o siebie - każdy walczył nie tylko z idealizmu, ale z konieczności" - walka z często powszechną mentalnością wieży kościelnej. Ale byli pod presją, mówi Hansi: "Tak naprawdę nie mieliśmy innego wyboru, ponieważ tylko dzięki fuzji osiągnęliśmy rozmiar, który uczynił nas interesującymi dla rynku". I tak, w 1977 roku, narodziła się nieprzewidywalna wówczas historia sukcesu: "Nie nazwaliśmy tego dużym obszarem i stworzyliśmy 7-dniowy bilet na duży obszar", dla Brixen, Ellmau, Going, Hopfgarten, Itter, Scheffau i Söll, bez offsetu! "Inni operatorzy kolejek linowych uznali to za żart i śmiali się z tego", ponieważ Unterländer prawdopodobnie nie wiedzą, jak obchodzić się z pieniędzmi. Błędna ocena! Możliwość naliczenia ceny za duży obszar narciarski na rynku "była niezbędna", mówi Hansi. W ten sposób deficyty słabszych ośrodków mogły zostać zrekompensowane przez te większe i możliwe było zaprezentowanie silnego wizerunku światu zewnętrznemu. Może nie była to marka na miarę Kitzbühel czy Arlberg, ale "byliśmy już konkurencyjni w stawce" - mówi Hansi.
Początki współpracy nie były bynajmniej bezproblemowe. Nie obyło się bez bitew o system bezpieczeństwa i udziały własne, a także podejrzeń, że jeden oszukuje drugiego podczas liczenia, na przykład gdy licznik został wciśnięty dwa razy dla klienta windy. W międzyczasie obaj ponownie się w to "wplątali". "To był bardzo burzliwy czas", ale ostatecznie bohaterowie byli w stanie zgodzić się na zainwestowanie 20 milionów szylingów w system kontroli SKIDATA. "Kosztowało to szalenie dużo pieniędzy, tyle co trzy nowe wyciągi, ale dzięki Bogu przyniosło spokój" - mówi Hansi. Jednak kamieniem węgielnym dla SkiWelt, dla bezprecedensowego połączenia kilku ośrodków narciarskich, było ostatecznie zaufanie do siebie nawzajem, odwaga, by spróbować czegoś nowego i wiara w coś, co uważali za wartościowe dla klienta. "Byliśmy trochę inni", mówi Toni, "i dziś musimy być szczęśliwi, że odważyliśmy się zrobić krok w taki sposób, w jaki to zrobiliśmy", krok, który był wyśmiewany przez wielu w tamtym czasie, ale teraz jest naśladowany przez wielu. Poszukiwania nazwy również trwają, aż w końcu na stole ląduje nazwa "SkiWelt" autorstwa Johanna Aschabera z Brixen.
Leonhard Oberleitner, Going, urodzony w 1929 r.
Georg Winkler, Ellmau, urodzony w 1930 r.
Hansi Haselsberger, Scheffau, urodzony w 1941 r.
Toni Pletzer, Hopfgarten, urodzona w 1944 r.
Herbert Pirchmoser, Söll i Franz Oberaigner, Westendorf
Świnka morska
Faza odkrywania, która poprzedziła szybki rozwój Skiwelt, była silnie nacechowana pionierskim charakterem, który przede wszystkim umożliwił innowacje. Na przykład fundamenty pod nowe wyciągi nadal musiały być kopane ręcznie przy użyciu kilofów i łopat. Ciężko pracujący mężczyźni pomagali tam, gdzie było to potrzebne. "Trzeba było ugryźć trzy razy", mówi Herbert. "Mieliśmy do wykonania prace naprawcze i pracowaliśmy przez całą noc". Franz zgadza się: "Tak, pracowaliśmy dzień i noc, czasami nie było sobót i niedziel". Oprócz pracy jako operatorzy wyciągów na stacjach w górach i dolinach, prowadzili także maszyny na stokach i brali udział w górskich misjach ratunkowych, pomagali przy nowych budowach i przeprowadzali naprawy; Herbert był także członkiem górskiego pogotowia ratunkowego, prowadził Akię, działał jako parkingowy i przypinał mapy, podczas gdy Franz pracował również jako operator maszyn. Pracowali nad każdym problemem z wielką pomysłowością, aż do znalezienia rozwiązania, bez względu na to, jak niekonwencjonalne mogło się ono wydawać. Nie każda innowacja działała zgodnie z założeniami - niektóre z nich produkowały również ciekawe "króliki doświadczalne", jak mówi Herbert.
Franz, na przykład, opowiada o windzie, która została odcięta, aby zbudować ją stamtąd na szczyt. W trakcie prac skończyły się jednak pieniądze, więc z górnej części zbudowano wyciąg orczykowy. To tymczasowe rozwiązanie funkcjonowało przez dwa lata. Ciekawostką był też wyciąg równoległy: pojedynczy wyciąg krzesełkowy miał zostać przedłużony, więc wybudowano drugi, równoległy do pierwszego. Problem polega jednak na tym, że pojedynczy wyciąg jest kontynuowany na szczycie, który jest teraz zasilany dwukrotnie. "Wtedy pasażerowie musieli po prostu zrobić jeszcze jedno okrążenie na wyciągu - to był chaos!" - Franz kręci głową ze śmiechem. Herbert zna inne przykłady z początków naśnieżania: na początku używano pomp strażackich do pompowania wody do małego stawu. Kiedy próbowano naśnieżania w zimie z niewielką ilością śniegu, z przodu pojawiła się tylko trawa. Bardziej zaawansowana armatka śnieżna wiele lat później jest bardziej skuteczna, ale tak ogłuszająco głośna, że "prawie cała wioska oszalałaby", a armatka jest pieszczotliwie nazywana "organami Stalina". "Pierwszy krok jest również częścią podróży", napisał kiedyś Arthur Schnitzler - a przygoda jest zawsze nieodłącznym elementem każdego początku.
Koszty pracy dwukrotnie wyższe niż sprzedaż
Nasi pionierzy wyciągów Leonhard, Schorsch, Hansi i Toni również musieli radzić sobie z takimi problemami, jak zimy bez śniegu. Hansi wspomina: "Myślę, że w 1970 roku była tak słaba zima, że w Brixen mieli dwa razy większe koszty pracy niż obroty - w pierwszym roku działalności! Został o tym poinformowany: "Spójrz na te liczby! Nie chcesz nigdy wracać?". Ale Hansi i spółka zamówili już swoją windę. Toni donosi, że w 1988 r. osiągnęli tylko dobrą połowę oczekiwanych obrotów: "6 stycznia Enzian był nieczynny, a 14 lutego po raz pierwszy pojechali na narty".
Leonhard wciąż pamięta, jak próbowali wyczarować stok, zanim pojawiły się gąsienice: "Poprosiliśmy wojsko, aby przyszło i kopnęło nas w weekend. Potem zabawialiśmy ich grzanym winem". Hansi mówi: "Jeździłem z ręczną rolką". A Schorsch: "Prosta maszyna na stok z deską z tyłu - w nocy na stoku było wiele nierówności, z których nikt nie mógł zjechać taką maszyną. Potem umieściliśmy znak z przodu takiej rolki i zaczęliśmy pchać. Czego tak naprawdę nauczyli się od nas nasi następcy" - śmieje się Ellmauer. "Dzisiaj narciarze chcą bardzo gładkich tras, bez wzniesień i nieprzewidzianych przeszkód" - gdy pomyślimy o "wzniesieniach" i przeszkodach, które nasi pionierzy musieli pokonywać na swojej drodze.
Walka o byt
Jedną z takich przeszkód była trudna sytuacja gospodarcza w latach 70-tych: "Wszystko stało się znacznie droższe w 1972 roku, kiedy w Austrii wprowadzono ograniczenia kredytowe" - wspomina Hansi. "Nie mogliśmy uzyskać więcej pieniędzy z zagranicy". Toni wspomina okres wysokich stóp procentowych w tamtym czasie i inflację wynoszącą od ośmiu do dziesięciu procent. "14 procent było korzystną stopą procentową", mówi Hansi. "I zbudowaliśmy nowe windy! Z długami sięgającymi naszych głów! Potem nastąpił kryzys naftowy w '73 roku", kiedy to w Niemczech wprowadzono zakaz prowadzenia pojazdów w weekendy. "A my mieliśmy 80 procent niemieckich gości! Więc oczywiście spanikowaliśmy!" - mówi. "Pojechaliśmy do Bawarii i przekonaliśmy firmy autobusowe, by do nas przyjechały. A gdy tylko stanąłem w drzwiach, pojawił się mój kolega z Hopfgarten i umówił się na następne spotkanie". Nie żeby nie lubili ze sobą pracować. "Ale każdy walczył o swój byt". Hansi nadal jest zirytowany panującą wówczas paniką: "Udowodniono, że rezerwy ropy wystarczą tylko na kolejne jedenaście do siedemnastu lat. Wtedy świat byłby bez ropy! To była dla nas katastrofa! Ale przetrwaliśmy", mówi Hansi. "Musieliśmy przez to wszystko przejść. Ale udało nam się pozbierać - i przynajmniej udało nam się zostać największym połączonym ośrodkiem narciarskim w Austrii trzy lata temu!"
Wszyscy na tym korzystają - w tym Hans, właściciel chaty
Dzięki sukcesowi pionierów nie tylko koleje górskie dobrze sobie radzą. Schorsch wspomina o pracownikach SkiWelt: "Co byś pomyślał, gdyby wyciągi nigdy nie działały, ile osób byłoby bez pracy!". Toni dodaje: "Nie tylko personel wyciągów, ale wszyscy instruktorzy narciarstwa, personel schronisk itp. - to dziś czynnik ekonomiczny, który po prostu nie jest świadomie lub nieświadomie rozpoznawany!" - narzeka Toni. "Wszyscy na tym korzystają! "Rolnicy, hotelarze, rzemieślnicy. Wszyscy!"
Hans Beihammer, były pracownik kolei górskiej i właściciel schroniska w Brixen, również dołączył do nas dzisiaj. Również dla niego, którego rodzice posiadali schronisko górskie, rozwój spowodowany przez kolejkę górską miał poważny wpływ na codzienne życie: "Kiedy zbudowali wyciągi, wszędzie był prąd i cała infrastruktura została ulepszona, dostaliśmy drogę - to była ogromna ulga, wcześniej było to o wiele bardziej kłopotliwe". Hans po raz pierwszy zetknął się z kolejką górską, gdy odbył dziesięć służb dla górskiego pogotowia ratunkowego, aby otrzymać bilet okresowy. Jednak pozostał z koleją przez kolejne pięć lat, które z perspektywy czasu opisuje jako budowanie swojego źródła utrzymania: Czas, w którym musiał sprzedawać napoje pasażerom wraz z pracą jako operator wyciągu, położył podwaliny pod jego karierę jako właściciela i budowę własnej chaty "Jochstubn". Kariera Hansa jest szczególnie dobrą ilustracją tego, co SkiWelt zrobił nie tylko dla całości, ale także dla jednostki, ponieważ kolejki górskie pomogły mu znaleźć swoje powołanie, biznes restauracyjny: "Filarami są kolejki górskie", mówi. "Pomiędzy nimi każdy musi sam zbudować ściany, to od umiejętności danej osoby zależy, co z nimi zrobi".
Dziedzictwo kulturowe warte ochrony
Hans pokazuje również, jak ważne są koleje górskie dla czegoś, co jest uważane za dziedzictwo kulturowe warte ochrony: schronisk górskich. Bez ich rozwoju wiele z nich popadłoby w ruinę, a wraz z nimi malownicza alpejska idylla i ich kultura zostałyby utracone - ich zachowanie przynosi korzyści zarówno gościom, jak i lokalnym turystom.
A co stałoby się z wioskami? - Pytanie jest hipotetyczne, ale Toni mówi: "Czym byłoby dzisiaj Scheffau? Czym byłoby dziś Ellmau? Kiedyś były świetne w letniej turystyce. Ale zimą?! Kto podróżował do Ellmau?" A jeśli spekulować jeszcze dalej, jak wyglądałby dziś cały region bez kolejek linowych? Walter Eisenmann, który jest związany z koleją górską od 31 lat, wyraża dzisiejszy sukces w liczbach: "Zimą mamy do 50 000 gości w SkiWelt w najlepsze dni i do 15 000 latem dzięki inscenizacjom. W ten sposób cały region znów żyje. A przemysł kolejek linowych był siłą napędową tego procesu". Toni zastanawia się: "Co byśmy zrobili, gdybyśmy dziś nie mieli kolejek linowych w Tyrolu? Praktycznie żyjemy z kolejek linowych", ale opinia publiczna często tego nie dostrzega. Dlatego tym ważniejsze jest, aby nie zapominać o przyszłościowym myśleniu i pionierskich osiągnięciach tamtych czasów.
Rodzina
Konieczność była decydującym czynnikiem w narodzinach rodziny narciarskiej 40 lat temu. "Zostaliśmy zmuszeni do współpracy", mówi Toni. "Ponieważ wszyscy mówili, że to nie było tego warte!", i wszyscy zaangażowani zdawali sobie z tego sprawę w tamtym czasie. "Nigdy nie angażowaliśmy się w wojnę cenową", mówi Hansi, "inwestowaliśmy w jakość i dlatego radziliśmy sobie całkiem dobrze pod względem ekonomicznym i trzy lata temu udało nam się zostać największym połączonym ośrodkiem narciarskim w Austrii. I od razu się zaprzyjaźniliśmy!" Ta przyjaźń była bardzo ważna. "Tak!", zgadza się Schorsch: "Wszyscy mieliśmy te same zmartwienia i to nas łączy!". Toni dużo podróżowała i nigdy nie doświadczyła czegoś takiego jak tutaj: "Kiedy jesteśmy razem, naprawdę nie mogę się doczekać". Leohard zgadza się: "Wszyscy dobrze sobie radzimy i co roku po sezonie mamy dzień na nartach! Jeździliśmy od jednej firmy wyciągowej do drugiej".
SkiWelt tworzą ludzie, którzy za nim stoją
To, co czyni SkiWelt wyjątkowym, to ludzie, którzy za nim stoją i to, jak bardzo ta klika jest ze sobą zżyta nawet poza spotkaniami. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę wszystkie rzeczy, których doświadczyli: "Pewnego razu spotkaliśmy się na polowaniu na jajka wielkanocne w stacji górskiej", mówi Schorsch, i nie było to tylko dziwne jajko, które zostało uszkodzone, ale także wiele głów. "Poszliśmy do wioski z rolkami w latarni", dodaje Hansi. "Mieli taką miłą kelnerkę na górze...". STOP! Pozostała część usunięta z protokołu. "Co roku jeździliśmy do Burgenlandu do sadów wiśniowych i kupowaliśmy całe drzewo wiśniowe", mówi Schorsch. "Podróżowaliśmy do Kanady i Ameryki", mówi Hansi, podczas podróży studyjnej, "i jeździliśmy na nartach we wszystkich ośrodkach narciarskich. A potem Walter i ja zjechaliśmy na nartach do Las Vegas!". A ponieważ nie pozwolono im wjechać kolejką linową Doppelmayr z hotelu Excalibur do kasyna Mandalay Bay, ogłoszono program alternatywny. STOP!
"Być w porządku, być razem" to motto towarzyskości Unterland. "Tak, mentalność Unterland jest z pewnością decydującym czynnikiem dla naszej atmosfery", mówi Hansi. 30 lat temu był kiedyś w grupie specjalistów od kolejek linowych, gdzie został przedstawiony w ten sposób: "To jest Hansi. On jest z Unterlandu, a na dole jest kilka myszy i kilka wyciągów".
Kolorowe kozy, u'brennte Miasl i leje ogrodzeniowe
"Zawsze było mnóstwo historii do śmiechu", mówi Franz z uśmiechem. Kiedyś założył się ze swoim szefem o to, jak szybko uda mu się dotrzeć pieszo ze stacji na szczycie do doliny. Udało mu się to w dziesięć minut, przeskakując wszystkie przeszkody niczym biegacz. Kiedy dotarł na dół, "wygrał zakład, ale bolały mnie kolana" - w zamian otrzymał poczęstunek w restauracji przy wyciągu. Herbert opowiada, jak musieli odmalować szyby windy, a niektóre kozy zgubiły się w ich pobliżu. Wpadł na wspaniały pomysł, by trochę je urozmaicić. "Nie ma nic lepszego niż pomalowanie kóz na naprawdę ładny kolor. Rogi pomalowane na czerwono, pierścienie wokół stóp na dole". Upiększanie kóz nie pozostało niezauważone przez długi czas: kilka dni później goście przybyli do pobliskiej górskiej chaty i powiedzieli do gospodyni: "Wydaje nam się, że widzieliśmy dziś diabła". A Hans oszukał kolegę Liftingera w zakładzie o to, kto potrafi lepiej ugotować "Muas", kiedy niepostrzeżenie zmienił drewno opałowe ze świerku na buk, co nagle sprawiło, że "Muas" jego przeciwnika stał się czarny jak węgiel.
Dla nich wszystkich zespół SkiWelt jest jak rodzina - jak zawsze, ponieważ wspólnota jest międzypokoleniowa: "Miło jest być częścią wielkiej rodziny", mówi Franz. "Nasi starsi są zawsze włączani - nadal mamy świetny kontakt z młodszymi". Herbert również potwierdza: "Miło jest nadal być w kontakcie z obecnymi członkami kolei górskiej - spotykam się z kilkoma z nich w Hoagascht". Hans Beihammer również staje się niemal sentymentalny: "Otrzymałem tak wiele, rodzina kolejek górskich jest jak moja druga rodzina".
Przeszłość i przyszłość
"Od czasu do czasu musimy zrobić krok wstecz i zastanowić się nad naszą przeszłością, nad tym, jak możemy wykorzystać naszą przeszłość, aby wzbogacić naszą teraźniejszość" - napisał hiszpański pisarz Paulo Coelho. Z biegiem czasu nasi bohaterowie byli świadkami "przełomowych" zmian w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu, zarówno pod względem łączenia poszczególnych ośrodków narciarskich w jedną dużą całość, jak i pod względem technicznym - w wyciągach, naśnieżaniu, maszynach do obsługi stoków i pod względem bezpieczeństwa. Walter Eisenmann zna różnice między wczoraj a dziś. "Wtedy po każdym spotkaniu piło się kieliszek, dziś jeden ma spotkanie, a drugi ma spotkanie. Ale przyjazna atmosfera, tak jak nam pokazali, nadal mamy w SkiWelt", a także zaangażowanie we współpracę w duchu "starych ludzi". "Byliście pionierami", mówi do nich Walter. "I musimy się upewnić, że zachowamy to, co mamy". Dziś są dumni z letnich atrakcji na górze: "To, co zostało stworzone, nie tylko przez same wyciągi, ale także wszystkie górskie restauracje, kuchnię, jest gigantyczne".
Pomysł SkiWelt
Szczególną mentalność SkiWelt można poczuć do dziś, a to głównie dzięki wyjątkowym ludziom, mówi Hansjörg Kogler, dyrektor zarządzający Bergbahn Westendorf: "Bez względu na to, do którego ośrodka narciarskiego przyjedziesz, czy to w Austrii, czy w Południowym Tyrolu, we Francji, a nawet w USA - nie ma drugiego takiego miejsca jak tutaj. Wszyscy podziwiają nas za ducha zespołu i koleżeńskie relacje, które mamy w SkiWelt. Każdy schodzi na drugi plan, gdy chodzi o szerszą perspektywę, która jest ponad wszystko. Taka jest idea SkiWelt". I tak duch pionierów jest przenoszony do teraźniejszości i dalej w przyszłość.
"To był mój najzabawniejszy i najlepszy czas", mówi Schorsch, prawdopodobnie w imieniu wszystkich. "Chociaż było ciężko. Dużo się śmialiśmy i robiliśmy wiele głupich rzeczy. Spotkaliśmy się na stole w Wean i byliśmy otoczeni przez wiele miłych dziewczyn". STOP! Schorsch jest również zadowolony, że sprawy na kolei nadal idą tak dobrze. "To wszystko poszłoby na marne".
Dziewięć lokalizacji pod jednym dachem
Dziś SkiWelt jest jednym z największych i najnowocześniejszych ośrodków narciarskich na świecie, a także jedną z najbardziej udanych destynacji narciarskich na świecie. Fuzja niezależnych spółek kolei górskich była początkowo wyśmiewana przez innych, ale od dawna uważana jest za wzór do naśladowania dla trendu łączenia ośrodków narciarskich. Początki były raczej skromne. Obszar wokół Hohe Salve, Zinsberg, Hartkaiser i Astberg był wówczas raczej nieznany jako region sportów zimowych. Budowa pierwszego wyciągu w 1947 roku zwiastowała początek świata narciarstwa w dolinie Brixental. Już wtedy potrzebne były przełomowe innowacje. W 1947 r. w Hopfgarten zbudowano najdłuższy wyciąg krzesełkowy w Europie o długości 2 830 metrów, a w 1948 r. w Westendorf zbudowano największy wyciąg narciarski w Austrii, który w latach 1948/49 przewiózł 22 289 osób. W kolejnych latach i dekadach powstały wyciągi w Söll, Scheffau, Brixen, Ellmau i Going, a później Itter. W SkiWelt wielokrotnie realizowano pionierskie projekty kolei górskich, takie jak najdłuższa w Europie kolejka linowa w Ellmau w 1970 roku, pierwszy w Europie 8-osobowy wyciąg krzesełkowy w Söll w 1988 roku i pierwszy na świecie wyciąg zasilany energią słoneczną w Brixen im Thale w 2008 roku.
Ciągła rozbudowa, modernizacja i ofensywa komfortu
SKIWELT, JEDEN Z NAJNOWOCZEŚNIEJSZYCH OŚRODKÓW NARCIARSKICH NA ŚWIECIE I CAŁOROCZNY CEL PODRÓŻY
Fakten | Details |
---|---|
Investitionsvolumen: | über 590 MILLIONEN EURO (in den letzten 43 Jahren) |
Mitarbeiter: | Im Winter ca. 500 / Im Sommer über 250 (vorwiegend Einheimische und Stammpersonal) |
Skierdays | 2,35 MIO im Winter (November – April) |
Im Sommer | 2,35 MIO im Winter (November – April) Im Sommer Das größte Bergerlebnis-Angebot der Alpen (Mai – November)| 7 Berg ErlebnisWelten | 15 Erlebnisbahnen | 1 Bergbahn Erlebnisticket (1 – 14 Tage + Saisonkarte) |
Im Sommer | bis zu 15.000 Personen/ pro Tag |